Interested in advertising on Derpibooru? Click here for information!
Help fund the $15 daily operational cost of Derpibooru - support us financially!
Description
Originally posted on: April 7, 2018, 11:59 AM UTC
Read me something sis
- Ziemia, ogień, powietrze, woda i natura. Zapomniałam o czymś?
- O lodzie! Zawsze to omijasz siostrzyczko. Zapominasz o księżnicze Irze? Przecież jest równie ważna jak jej bracia i siostry.
- Nie zapominam o niej, tylko twierdzę, że powinna być oddzielana od naszych darów. Ja zgodnie z babcią mam dar Gioe i mimo że ty masz dar Iry, to mam nadzieję, że będziesz… No wiesz… Inna niz Ira. Bo nie wiem czy pamiętasz, ale Gioe potem walczy z Irą? Nie Chcialabym z Tobą walczyć Insidiis. Pamiętasz tą opowieść, prawda? - zapytała się Cessabit. Mniejsza klaczka przechyliła główkę i przyglądała się siostrze.
- Nie pamiętam… Ale powiedz jeszcze raz o Irze! Bardzo lubię tą historię, yy wiesz z jej rodzeństwem, aaa te o tym jak się biją to tam jutro mi opowiesz. - odpowiedziała z uśmiechem i skupiła całą uwagę na siostrze, gdy ta zlewitowała książkę pod pyszczek. Obydwie lubiły słuchać historię z powstania Anidii, zazwyczaj opowiadał ją wtedy tata, jednak teraz musiały poradzić sobie same. Cessabit otworzyła pierwszą stronę i położyła kopytko na słowa, powoli śledząc tekst, gdy czytała.
- Pewnego razu była sobie królowa. Była bardzo mądrą królową, miała sześciorgo dzieci z którymi władziła…
- Rządziła!- poprawiła ją Insidiis i położyła się obok siostry, czując jak bardzo jest ciepła.
- Ah tak. Z którymi rządziła ziemią nazwaną Anidią. Każde z szóstki jej dzieci coś odziedziczyło. Najstarsza z dzieci Salury, władczyni natury Taruna była miłą i słodką klaczą, która pomagała innym i miała być następczynią tronu…
- Chciałabym ją spotkać. No spójrz jaka ona jest piękna! - westchnęła z zachwytu biała klaczka przyglądając się rysunkowi księżniczki natury. Była urodziwą zielonowłosą jednorożką z skrzydłami, posiadała snieżnobiałą sierść. Jej oczy byly pięknym i kojącym oczy różem, spotykanym w niektórych zachodach słońca. We włosach miała wplecione kwiaty, a na kopytach winorośla, które miała z ogrodu królewskiego.
- Powtarzasz mi to za każdym razem kiedy jesteśmy na tej stronie Ini! Zlituj się nademna i słuchaj. - jęknęła i poprawiła sobie włosy, gdy zakryły jej oczy. Czytała dalej. - Zaraz po niej, narodziły się bliźniaki, syn Gioe, który władał ogniem i córka Doe, władczyni wody. Gioe był temperamentny i lubił niebezpieczeństwo, a Doe bezmyślna i nieodpowiedzialna. Byli zmartwieniem matki. Czwartym dzieckiem była władczyni powietrza Yowe, skromna i dostojna klaczka. Piątym potomkiem był Iimiz władca ziemi, twardy ale delikatny w środku. Ostatnie dziecko które władało lodem, była córką nazwaną Irą. Dostała ona najmniej uwagi od swojej matki przez co bardzo cierpiała. - Klaczka odłożyła książkę, żeby wziąć łyk wody, która była kojąca dla jej suchego przełyku. - Ira była bardzo przepełniona rządzą władzy przez to że czuła się samotnie znienawidziła swoją rodzinę. Postanowiła obalić swoje rodzeństwo, żeby zostać królową. Jednak nie udało jej się to za pierwszym razem. Straciła zaufanie rodziny i musiała uciekać. Samotnie podróżując znalazła jaskinie złotego sfinksa w której została już na zawsze. Ciemność zabrała ją, a na światło…
- Ciemność zawsze była moim ulubionym żywiołem! Nie wiem czemu zawsze opisują ją jak coś strasznego.
- To nie żywioł Insidiis… Nie powinnaś zbyt wiele czasu spędzać sama, przecież jesteś moją siostrzyczką i nie wiem co bym zrobiła jakby coś ci się stało. - powiedziała posyłając lekki uśmiech do siostry. Kontynuowała czytanie. - a na światło wypluła tylko jej mocną, oblepioną cieniem postać, która wyglądała zupełnie inaczej. Miala czarne włosy jak noc i białe oczy jak lód. Gdy chodziła zostawiała kawałki lodu na ziemi, który zanikał dopiero po kilku godzinach.
Ira czując zemstę podążyła do zamku żeby doprowadzić jej plan do końca.
Użyła mocy teleportacji i znalazła się w środku zamku, kiedy odbywał się bankiet na cześć urodzin księżniczki Taruny. Nikt się tego nie spodziewał, więc pokonanie jej rodzeństwa było bardzo łatwe. Aczkolwiek tylko ich uśpiła, a sama zamknęła się w magicznym kole w którym była tylko ona i jej matka. Podczas gdy jej matka chciała dotrzeć do jej rozsądku, Ira zaatakowała ją. Salurze zmroziło to serce od środka, więc ledwo co oddychała. Ira przyglądając się jak przez nią cierpiała jej matka, przez nieuwage pozbyła się czaru, który otaczał ją i jej mame. Chwilę potem poczuła mrok, który z niej wyszedł i otoczył ją, że nie widziała nic. Zdała sobie sprawę że gdy była w jaskini złotego sfinksa zawarła umowę z mrokiem, więc została zesłana do Taunudy. Pustki, z której nie można było wyjść. Ira pożałowala tego, że zabiła własną matkę i prosiła, żeby mogła się stamtąd wydostać, lecz było już za późno na skruchę. Przebaczenie miało swoje granice, a zawarcie układów z ciemnością nigdy nie kończyło się dobrze.
I to koniec na dzis Insidiis- Jakas dziwnie zmieniona ta opowieść. Tata zawsze czytał ja nam inaczej. Inaczej brzmiała.
- Mhm. Rozumiem.
- Może to inne wydanie?
- A bo ja wiem - mruknęła i przyjrzała się rysunkowi posążka królowej. Wyglądała na bardzo miłego kucyka. Złota, długa i prosta grzywa, białe jak śnieg ciało oraz oczy jasnego fioletu.
- Muszę już iść. Mam teraz zajęcia z tym obrzydliwym gryfem. - Cessa zeszła z łóżka odstawiając książkę magią na szafeczkę.
- Milych lekcji - rzekła patrząc jak wychodzi. Cessa zerknęła na nią ostatni raz, a Insidiis położyła się na poduszkę i szepcząc do siebie tekst z książki zamknęła oczy.
- Zawarcie układów z ciemnością nigdy nie kończyło się dobrze…
Comments
0 comments posted